Sobór Watykański II w jednej ze swoich Konstytucji stwierdził, że: „Chrystus, nowy Adam, już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie.”. Zatem miłość Ojca do człowieka, jest źródłem, z którego może czerpać współczesny człowiek, przede wszystkim w swoim powołaniu.
Świat, w którym żyjemy jest światem pełnym paradoksów. Z jednej strony okazuje wielką miłość do przyrody i do człowieka w jego pozornej wolności, a z drugiej strony odrzuca cywilizację miłości, o której mówił papież Paweł VI i szczególnie często Jan Paweł II. Papież z Polski podkreślał, że: „Człowiek nie może żyć bez miłości” i tłumaczył: „Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa”. Zgadzając się z papieżem, możemy powiedzieć, że cywilizacji miłości przeciwstawia się cywilizacji śmierci, któ-ra jest związana ze współczesnym światem.

Według Jana Pawła II cywilizacja śmierci odzwierciedla stosunek współczesnego człowieka do życia. Cywilizacja śmierci oznacza mówiąc wprost brak i odrzucenie miłości i miłosierdzia. Ostatni Sobór naucza, że: „Ma więc Sobór przed oczyma świat ludzi, czyli całą rodzinę ludzką wraz z tym wszystkim, wśród czego on żyje; świat, będący widownią historii rodzaju ludzkiego, naznaczony pomnikami jego wysiłków, klęsk i zwycięstw; świat, który jak wierzą chrześcijanie z miłości stwórcy powołany do bytu i zachowywany, popadł wprawdzie w niewolę grzechu, lecz został wyzwolony przez Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, po złamaniu potęgi Złego, by wedle zamysłu Bożego doznał przemiany i doszedł do pełni doskonałości”. Ta przemiana w człowieku zaczyna się od miłości i prowadzi do miłosierdzia, tworząc cywilizację życia we współczesnym świecie.

Świat, który coraz bardziej zmierza w kierunku cywilizacji chaosu, cywilizacji śmierci poszukuje dla siebie jakiejś drogi, która mogłaby przynieść mu prawdziwą, a nie udawaną radość i szczęście. Nauka jest dostępna, tylko trzeba ją przyjąć do swojego serca. Stanie się wtedy nadzieją, która w świetle wiary doprowadzi współczesnego człowieka do punktu granicznego, przejścia z cywilizacji zła do cywilizacji życia i pełnego szczęścia. Siostra Faustyna, usłyszała już tę naukę, o której miała przypomnieć i powiedzieć całemu światu: „Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z Moim miłosierdziem. Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając ją do swego miłosiernego serca. Kar używam, kiedy Mnie sami zmuszają do tego; ręka Moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości; przed dniem sprawiedliwości posyłam dzień miłosierdzia”.

Właśnie tutaj widać wyraźnie źródło odnowy współczesnego świata. W naszej refleksji odniesiemy się do dwóch papieży i ich encyklik: Jana Pawła II Dives in Misericordia oraz Benedyka XVI Deus caritas est.

Warto wspomnieć, że w tych dokumentach papieskich, ani razu nie wspomina się siostry Faustyny i jej: „Dzienniczka”, ale orędzie Jezusa Chrystusa, które otrzymała jest w nich wyraźnie zaznaczone. Papież Jan Paweł II napisał swoją encyklikę w roku 1980, a papież Benedykt XVI w roku 2005. Są to więc dwa dokumenty jakby spajające XX i XXI wiek i przygotowujące świat do wejścia w trzecie tysiąclecie.

1. Boże Miłosierdzie jako nadzieja z przeszłości prowadząca do zrozumienia przyszłości w nauczaniu świętego papieża Jana Pawła II

Papież Jan Paweł II to prorok naszych czasów, który przeprowadził Kościół i świat w trzecie tysiąclecie. Papież w swoim Liście Apostolskim Novo Millennio Ineunte z roku 2001 napisał: „Także w nowym stuleciu Kościół na drodze swego rozwoju historycznego będzie potrzebował wielu różnych rzeczy; jeśli jednak zabraknie mu miłości (agape), wszystko inne będzie bezużyteczne”, dalej wyraźnie stwierdzając: „Miłość jest naprawdę <sercem> Kościoła”. W tym kontekście możemy powrócić do jego encykliki z roku 1980.

Na początku swojego dokumentu Jan Paweł II przypomina o objawieniu się Miłosierdzia całemu światu. Odkrycie Miłosierdzia dokonuje się przez odkrycie człowieka, który może być zrozumiany tylko w Chrystusie: „Człowiek i jego najwyższe powołanie odsłania się w Chrystusie poprzez objawienie tajemnicy Ojca i Jego miłości”. Następnie przypomina, że miłość prowadzi do miłosierdzia i nie jest łatwo przyjmowana przez człowieka: „Umysłowość współczesna, może bardziej niż człowiek przeszłości, zdaje się sprzeciwiać Bogu miłosierdzia, a także dąży do tego, ażeby samą ideę miłosierdzia odsunąć na margines życia i odciąć od serca ludzkiego. Samo słowo i pojęcie <miłosierdzie> jakby przeszkadzało człowiekowi, który poprzez nieznany przedtem rozwój nauki i techniki bardziej niż kiedykolwiek w dziejach stał się panem”.

Papież dostrzega bardzo trafne spostrzeżenia Soboru Watykańskiego II, że: „W takim stanie rzeczy świat dzisiejszy okazuje się zarazem mocny i słaby, zdolny do najlepszego i do najgorszego; stoi bowiem przed nim otworem droga do wolności i do niewolnictwa, do postępu i cofania się, do braterstwa i nienawiści. Poza tym człowiek staje się świadomy tego, że jego zadaniem jest pokierować należycie siłami, które sam wzbudził, a które mogą zmiażdżyć lub też służyć mu”. Konkluzja według papieża może być tylko jedna: „Pragnę przeto, ażeby niniejsze rozważania przybliżyły wszystkim tę tajemnicę, stając się równocześnie żarliwym wołaniem Kościoła o miłosierdzie, którego tak bardzo potrzebuje człowiek i świat współczesny. Potrzebuje, choć często o tym sam nie wie”.

Trzeba to wyraźnie zaznaczyć, że papież Polak przypomina o Chrystusie, który dostrzeżony przez człowieka ukazuje nam samego Ojca: „Idąc za nauką Soboru Watykańskiego II i odpowiadając na szczególną potrzebę czasów, w których żyjemy, poświęciłem encyklikę Redemptor himinis prawdzie o człowieku, która w pełni i do końca odsłania się w Chrystusie. Nie mniejsza potrzeba tych przełomowych i trudnych czasów przemawia za tym, aby w tym samym Chrystusie odsłonić raz jeszcze oblicze Ojca, który Jest „Ojcem miłosierdzia oraz Bogiem wszelkiej pociechy” (por. 2 Kor 1,3). Zachęca także do czytania Ewangelii napisanej przez św. Łukasza: „Ewangelistą, który szczególnie wiele miejsca poświęcił tym tematom w nauczaniu Chrystusa, jest św. Łukasz; jego Ewangelia zasłużyła sobie na nazwę „Ewangelii miłosierdzia”. Natomiast podsumowując cały Nowy Testament, wyciąga następujące wnioski: „W ten sposób mesjańskie orędzie, o miłosierdziu zachowuje ów znamienny Bosko-ludzki wymiar. Chrystus, stając się – jako spełnienie proroctw mesjańskich – wcieleniem owej miłości, która wyraża się ze szczególną siłą wobec cierpiących, pokrzywdzonych i grzesznych, uobecnia i w ten sposób najpełniej objawia Ojca, który jest Bogiem „bogatym w miłosierdzie”. Równocześnie zaś, stając się dla ludzi wzorem miłosiernej miłości wobec drugich Chrystus wypowiada, bardziej jeszcze niż słowami samym swoim postępowaniem, owo wezwanie do miłosierdzia, które jest jednym z najistotniejszych członów etosu Ewangelii. Chodzi w tym wypadku nie tylko o przykazanie czy wymaganie natury etycznej, chodzi równocześnie o spełnienie bardzo ważnego warunku, ażeby Bóg mógł się objawić w samym miłosierdziu w stosunku do człowieka: miłosierni … dostępują miłosierdzia”.

W refleksję płynącą z encykliki papieża św. Jana Pawła II wpisują się słowa z jego homilii wygłoszonej w Krakowie: „Kościół od początku swego istnienia, odwołując się do tajemnicy Krzyża i zmartwychwstania, naucza o Bożym miłosierdziu, które jest rękojmią nadziei i źródłem zbawienia człowieka. Wydaje się jednak, że dzisiaj jest szczególnie wezwany, by głosić światu to orędzie. Nie może zaniedbać tej misji, skoro wzywa go do tego sam Bóg przez świadectwo św. Faustyny”. Siostra Faustyna przecież wielokrotnie to stwierdzała i powtarzała: „Czuję dobrze, że nie kończy się posłannictwo moje za śmiercią, ale się zacznie. O dusze wątpiące, uchylę wam zasłonę nieba, aby was przekonać o dobroci Boga, abyście już więcej nie raniły niedowierzaniem najsłodszego serca Jezusa. Bóg jest miłością i Miłosierdziem”.

Papież odnosi się także do Starego Testamentu, podejmując temat stosunku miłosierdzia do sprawiedliwości i zauważa: „Już Stary Testament uczy, że aczkolwiek sprawiedliwość jest prawdziwą cnotą człowieka, u Boga zaś oznacza transcedentalną. Jego doskonałość, to jednak miłość jest od niej większa. Jest większa w tym znaczeniu, że jest pierwsza i bardziej podstawowa. Miłość niejako warunkuje sprawiedliwość, a sprawiedliwość ostatecznie służy miłości. Ów prymat, pierwszeństwa miłości w stosunku do sprawiedliwości (co jest rysem znamiennym całego Objawienia), ujawnia się poprzez miłosierdzie”. Także tutaj w wielu miejscach możemy odnieść się do św. Faustyny: „W początku Bóg daje się poznać jako świętość, sprawiedliwość, dobroć, czyli miłosierdzie” i „Pierwszym przymiotem, jaki mi dał Pan poznać – to Jego świętość. Drugie poznanie, którego udzielił mi Pan – to jest Jego sprawiedliwość. Trzecim przymiotem – jest miłość i miłosierdzie. I zrozumiałam, że największym przymiotem jest miłość i miłosierdzie. On łączy stworzenie ze Stwórcą. Największą miłość i przepaść miłosierdzia poznaje we Wcieleniu Słowa, w Jego odkupieniu, i tu poznałam, że ten przymiot jest największy w Bogu”.

Ciekawą refleksję na temat relacji sprawiedliwości do miłosierdzia podejmuje także ks. prof. Witold Pietkun w swojej książce wydanej w połowie XX wieku: „Sprawiedliwość wymaga zachowania proporcji między zasługą i nagrodą. Miłosierdzie zaś sprawia, że spotyka człowieka nagroda szczęścia wiecznego, w zaliczeniu której nawet szklanka wody podana bliźniemu w Imię Boże ma swe znaczenie. Sprawiedliwość wymaga zachowania proporcji między wina i karą. Nie byłby tedy Bóg sprawiedliwy, jeśliby zbrodniarzy obdarował niebem. Ale miłosierdzie znajduje wyjście z sytuacji podyktowanej sprawiedliwością. Oto Bóg nie wprowadza grzeszników do nieba, lecz wpierw z miłosierdzia swego odpuszcza im grzechy i dopiero tak oczyszczonych wprowadza do szczęśliwości wiecznej”. Odpuszczenie grzechów człowiekowi przez miłosiernego Boga jest zatem początkiem działania Miłości, która odpowiada na nawrócenie człowieka.
Jakże pięknie wpisuje się w takie rozważanie refleksja papieża z przypowieści o synu marnotrawnym. Jan Paweł II zauważa: „W przypowieści o synu marnotrawnym nie występuje ani razu słowo sprawiedliwość, podobnie jak w tekście oryginalnym nie ma też wyrażenia miłosierdzie. A jednak w sposób ogromnie precyzyjny stosunek sprawiedliwości do tej miłości, który objawia się jako miłosierdzie, zostaje wpisany w samą treść ewangelicznej przypowieści. Tym jaśniej widać, iż miłość staje się miłosierdziem wówczas, gdy wypada jej przekroczyć ścisłą miarę sprawiedliwości, ścisłą, a czasem nazbyt wąską”. Zatem przekroczyć pewne bariery, tradycje i relacje między ludźmi, które nie pozwalają zwyciężyć miłości, będącej miłosierdziem.

Papież stawia pytanie, na czym właściwie polega miłosierdzie Boże? I podaje odpowiedź: „Miłosierdzie – tak jak przedstawił je Chrystus w przypowieści o synu marnotrawnym – ma wewnętrzny kształt takiej miłości, tej, która w języku Nowego Testamentu nazwano agape. Miłość taka zdolna jest do pochylenia się nad każdym synem marnotrawnym, nad każdą ludzką nędzą, nade wszystko zaś nad nędzą moralną, nad grzechem”. To jest prawdziwe miłosierdzie Boże, które przekracza wszelkie zło i grzech, i zawsze prowadzi do dobra. Papież dodaje: „Trzeba, ażeby to właśnie oblicze miłosierdzia było wciąż na nowo odsłaniane. Naszym czasom wydaje się ono – pomimo wszelkich uprzedzeń – szczególnie potrzebne”. Pamiętajmy również, że to miłosierdzie objawione jest w Krzyżu i Zmartwychwstaniu, zauważa papież: „W męce i śmierci Chrystusa, w tym, że Ojciec własnego Syna nie oszczędził, ale uczynił Go grzechem za nas, znajduje swój wyraz absolutna sprawiedliwość, gdyż męki i krzyża doznaje Chrystus za względu na grzechy ludzkości. Jest to wręcz jakiś nadmiar sprawiedliwości, gdyż grzechy człowieka zostają wyrównane ofiarą Boga-Człowieka. Jednakże ta sprawiedliwość, która prawdziwie jest sprawiedliwością na miarę Boga, całkowicie rodzi się z miłości; z miłości Ojca i Syna, i całkowicie owocuje w miłości”. To właśnie jest ta tajemnica miłości, pewne misterium.

Miłość według św. Jana Pawła II okazuje się potężniejsza niż śmierć i grzech: „Oto Syn Człowieczy, który w swoim zmartwychwstaniu w sposób radykalny doznał na sobie miłosierdzia: owej miłości Ojca, która jest potężniejsza niż śmierć. I zarazem ten sam Chrystus, Syn Boży, który u kresu – a poniekąd już poza kresem – swego mesjańskiego posłannictwa okazuje siebie jako źródło niewyczerpalne miłosierdzia: tej samej miłości, która w dalszej perspektywie dziejów zbawienia w Kościele ma się potwierdzać stale jako potężniejsza niż grzech”. Mamy tutaj podkreśloną moc miłosierdzia, która zwycięża wszelkie potęgi i wskazuje nam kierunek orientacji chrześcijańskiej.

Nawiązując do nauczania papieża z Polski odnieśmy się także do Maryi, Matki naszego Zbawiciela i Matki miłosierdzia. Papież w swojej encyklice stwierdza: „Maryja jest równocześnie Tą, która w sposób szczególny i wyjątkowy – jak nikt inny – doświadczyła miłosierdzia, a równocześnie też w sposób wyjątkowy okupiła swój udział w objawieniu się miłosierdzia Bożego ofiarą serca”. Cała postawa Matki Pana począwszy od spotkania z Aniołem, aż po krzyż Jej Syna, pod którym stanęła, była przecież udziałem w bezwzględnej miłości Boga do człowieka. Maryja jako Ta, która jest Matką Miłosierdzia, potwierdza to w swoich objawieniach św. Faustyna: „Słowa te są następujące: Jestem nie tylko Królową nieba, ale Matką Miłosierdzia i Matką twoją”. Jan Paweł II podsumowują refleksję mariologiczną zaznacza: „Maryja jest więc równocześnie Tą, która najpełniej zna tajemnicę Bożego miłosierdzia. Wie, ile ono kosztowało i wie, jak wielkie ono jest. W tym znaczeniu nazywamy Ją również Matką miłosierdzia – Matką Bożą miłosierdzia lub Matką Bożego miłosierdzia, a każdy z tych tytułów posiada swój głęboki sens teologiczny”. Ten sens teologiczny papież oczywiście bierze z nauczania Soboru Watykańskiego II: „To zaś macierzyństwo Maryi w ekonomi łaski trwa nieustannie – poczynając od aktu zgody, którą przy zwiastowaniu wiernie wyraziła i którą zachowała bez wahania pod krzyżem aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych. Albowiem wzięta do nieba, nie zaprzestaje tego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego. Dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny”. Postać Maryi w całej „teologii miłości” jest bardzo ważna, a szczególnie zauważamy to w nauczaniu papieża z Polski, który wiele raz akcentował rolę Matki Odkupiciela w orędziu zbawczym dla wszystkich ludzi, orędziu, w którym na pierwszym miejscu zawsze była potrzeba głoszenia miłości i miłosierdzia wobec świata i każdego człowieka, nawet tego najmniejszego i obarczonego wieloma słabościami.

Po refleksji teoretycznej na temat miłosierdzia, papież w swojej encyklice odnosi się do obrazu sytuacji współczesnego człowieka. Ukazuje pewne źródła niepokoju i mówi o egzystencjalnym lęku dotyczącym arsenałów wojennych wielu państw, ale dalej zaznacza, że to nie wszystko, bo ten lęk: „Dotyczy również wielu innych niebezpieczeństw, które są produktem cywilizacji materialistycznej, przyjmującej pomimo humanistycznych deklaracji, prymat rzeczy w stosunku do osoby”. Zatem człowiek lęka się tego, że: „Może paść ofiarą nacisku, który pozbawi go wewnętrznej wolności, możliwości wypowiadania prawdy, o jakiej jest przekonany, wiary, którą wyznaje, możliwości słuchania głosu sumienia, który wskazuje prawą drogę do jego postępowaniu”. Odpowiedzią na te niepokoje wydaje się przede wszystkim wychowanie w duchu sprawiedliwości: „w ślad za nauczaniem idzie wychowanie, czyli kształtowanie ludzkich sumień w duchu sprawiedliwości, a także poszczególne inicjatywy, zwłaszcza w dziedzinie apostolstwa świeckich, które w tym duchu się rozwijają”. Jednak widać wyraźnie, że sama sprawiedliwość nie wystarcza, trzeba czegoś więcej.

Tutaj pokazuje się posłannictwo Kościoła, które wyznaje i głosi miłosierdzie Boga. W słowie skierowanym do Polaków, a także do całego Kościoła, podczas ostatniej pielgrzymki do swojej ojczyzny papież powiedział: „Kiedy uświadamiamy sobie tę prawdę, zdajemy sobie sprawę, że Chrystusowe wezwanie do miłości wzajemnej na wzór Jego miłości wyznacza nam wszystkim tę samą miarę. Doznajemy niejako przynaglenia, abyśmy korzystając z daru miłosiernej miłości Boga, sami z dnia na dzień oddawali życie, czyniąc miłosierdzie wobec braci. Uświadamiamy sobie, że Bóg okazując nam miłosierdzie, oczekuje, że będziemy świadkami miłosierdzia w dzisiejszym świecie”.

Zatem nadzieją płynącą z przeszłości dla przyszłości człowieka i świata jest miłosierdzie, które głosi Kościół. Papież Jan Paweł II przypomina: „Dlatego Kościół za swój naczelny obowiązek na każdym, a zwłaszcza na współczesnym etapie dziejów, musi uznać głoszenie i wprowadzenie w życie tajemnicy miłosierdzia objawionej do końca w Jezusie Chrystusie”. O obowiązku głoszenia miłosierdzia Bożego słyszy bardzo często św. Faustyna: „Pragnę przechodzić świat cały i mówić duszom o wielkim miłosierdziu Boga. Kapłani, dopomóżcie mi w tym, używajcie najsilniejszych wyrazów o Jego miłosierdziu”.

Na koniec encykliki papież odwołuje się do miłosierdzia przez modlitwę Kościoła, będącą jego największą siłą, a zarazem nadzieją, która płynie z łączności z Bogiem: „Wołajmy o miłosierdzie Boga samego dla współczesnego pokolenia! Niech Kościół, który na podobieństwo Maryi stara się być również matką ludzi w Bogu, wypowie w tej modlitwie całą macierzyńską troskę, a zarazem tę ufną miłość, z której rodzi się najgorętsza potrzeba modlitwy”. Papież pokazuje z wiarą nadzieję dla przyszłości świata w XXI wieku, płynącą z łączności z samym Bogiem i opartą na orędziu o miłosierdziu, która przekracza wszelkie lęki, obawy, a nawet zagrożenia dla człowieka współczesnego idącego w przyszłość trzeciego tysiąclecia po narodzinach Chrystusa dla zbawienia świata.

2. Miłość płynąca z miłosierdzia Bożego nadzieją dla współczesnego świata według nauczania papieża Benedykta XVI

We wprowadzeniu do swojej pierwszej encykliki, papież Benedykt XVI napisał: „Uwierzyliśmy miłości Boga – tak chrześcijanin może wyrazić podstawową opcję swego życia”. Następnie dodaje: „Miłość nie jest już przykazaniem, ale odpowiedzią na dar miłości, z jakim Bóg do nas przychodzi”. Po takim wstępie nie pozostaje nic innego jak podsumować: „Dlatego w pierwszej mojej encyklice pragnę mówić o miłości, którą Bóg nas napełnia i którą mamy przekazywać innym”.

Deus caritas est, zauważa ks. Jerzy Szymanik: „Taki tytuł nosi podpisana 25 grudnia 2005 roku pierwsza i – jak w przypadku wszystkich papieży soborowej epoki – programowa encyklika Benedykta XVI. Zdanie – Bóg jest miłością – nie wyraża, oczywiście, tezy dla chrześcijaństwa nowej; wręcz przeciwnie – to teza podstawowa i centralna”. Nauczanie papieża nie przynosi żadnej nowej nauki, ale wraca do nauki Kościoła chrześcijańskiego, która jest jego fundamentem. Bóg jest miłością i ta miłość może tylko zwyciężyć: „Logos wszechświata, pramyśl stwórcza jest miłością. Podstawa i cel świata jest miłością”.

Benedykt XVI nawiązując do miłości daje nam odpowiedź kim jest Bóg i kim my jesteśmy: „Miłość Boga wobec nas jest sprawą zasadniczą dla życia i niesie ze sobą decydujące pytania o to, kim jest Bóg i kim my jesteśmy. Oczywiście są różne miłości. Mówi się o miłości do ojczyzny, o umiłowaniu do zawodu, o miłości między przyjaciółmi, o zamiłowaniu do pracy, o miłości pomiędzy rodzicami i dziećmi, pomiędzy rodzeństwem i krewnymi, o miłości bliźniego i o miłości Boga. W tych różnych miłościach na pierwszy plan wysuwa się miłość między mężczyzną i kobietą na sposób cielesny i duchowy. Można mówić tu o pewnych różnicach w miłości, ale też o jedności ich rozumienia.”

Miłość według papieża z Niemiec to także historia miłosna, która zawiera się w całym chrześcijaństwie. Takie jest w największym skrócie przesłanie jego pierwszej encykliki. Na koniec wstępu należałoby dodać słowa wielkiego teologa ze Szwajcarii, że: „Wiarygodna jest tylko miłość”.

Jest to miłość aż po sam krzyż. Taka miłość, która nie jest ponad sprawiedliwość, ale łączy ją w sposób szczególny z miłością: „Bóg tak bardzo miłuje człowieka, że sam, stawszy się człowiekiem, przyjmuje nawet jego śmierć i w ten sposób godzi sprawiedliwość z miłością”. Rodzi się wielka nadzieja dla człowieka wierzącego w Boga pomimo krzyża, który nie raz musi wziąć na swe ramiona. Papież przypomina w swojej drugiej encyklice: „Prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być tylko Bóg – Bóg, który nas umiłował aż do końca, do ostatecznego wykonało się! Kogo dotyka miłość, ten zaczyna intuicyjnie pojmować, czym właściwie jest życie”. Miłość jako dar od Boga uczy nas życia. Jak mamy żyć i odnosić się do drugiego człowieka i do świata.

Papież podkreśla w swojej trzeciej encyklice, może najmniej zauważonej, ale bardzo głębokiej w treści, że: „Miłość – Caritas – to nadzwyczajna siła, skłaniająca osoby do odważnego i ofiarnego zaangażowania się na polu sprawiedliwości i pokoju. To siła, która ma swoje początki w Bogu – odwiecznej Miłości i absolutnej Prawdzie. Każdy znajduje swoje dobro, podejmując plan, który Bóg ma wobec niego, by w pełni go urzeczywistnić: w tym bowiem planie znajduje swoją prawdę, a przyjmując ją staje się wolny (por. J 8, 22)”. Dlatego miłość jest takim znakiem i drogowskazem dla całej nauki społecznej Kościoła: „Miłość (caritas) jest królewską drogą nauki społecznej Kościoła. Wszelka odpowiedzialność i zaangażowanie zarysowane przez tę naukę czerpią z miłości, która zgodnie z nauczaniem Jezusa stanowi syntezę całego Prawa (por. Mt 22, 36-40). Stanowi ona prawdziwą treść osobistej relacji z Bogiem i bliźnim; jest nie tylko zasadą mikrorelacji: więzi przyjacielskich, rodzinnych, małej grupy, ale także makrorelacji: stosunków społecznych, ekonomicznych i politycznych. Dla Kościoła – uformowanego przez Ewangelię – miłość jest wszystkim”.

Benedykt XVI w swojej pierwszej encyklice podaje definicję miłości: „Bóg jest miłością (1J 4, 8). To tu może być kontemplowana ta prawda. Wychodząc od tego, można definiować, czym jest miłość. Poczynając od tego spojrzenia, chrześcijanin znajduje drogę swego życia i swojej miłości”. Mówi, że tą Miłością my chrześcijanie, możemy się karmić: „Teraz ów Logos stał się dla nas prawdziwie pokarmem – jako miłość. Eucharystia włącza nas w akt ofiarniczy Jezusa”. To ważne aby człowiek żyjący według miłości utożsamiał się z nią, a nawet łączył i karmił. „Miłość Boga i miłość bliźniego są teraz naprawdę jednym: wcielony Bóg przyciąga nas wszystkich do siebie. To pozwala zrozumieć, że agape staje się teraz także określeniem Eucharystii: w niej agape Boga przychodzi do nas cieleśnie, aby nadal działać w nas i poprzez nas”.

Miłość, jak zauważa papież, może stać się kryterium oceny człowieka. „Należy tu wreszcie przypomnieć w szczególny sposób wielką przypowieść o Sądzie Ostatecznym (por. Mt 25, 31-46), w której miłość staje się kryterium oceny, decydującym definitywnie o wartości lub bezwartościowości ludzkiego życia”. Jest to zatem pewna relacja przez miłość człowieka z każdym, nawet najmniejszym, która prowadzi do Jezusa Chrystusa, a przez Niego do spotkania z samym Bogiem Ojcem: „Miłość Boga i miłość bliźniego łączą się w jedno: w najmniejszym człowieku spotykamy samego Jezusa, a w Jezusie spotykamy Boga”. Mamy tutaj także refleksję zwrotną: „Miłość bliźniego jest drogą do spotkania również Boga, a zamykanie oczu na bliźniego czyni człowieka ślepym równie na Boga”. Kościół zatem żyje czyniąc miłość i zwyciężając tylko przez miłość.

Dostrzega to ks. René Coste w swojej interesującej – teologii miłości: „Mimo mnóstwa egzegetycznych kontrowersji w minionym stuleciu oraz na początku naszego wieku bez trudności poznajemy, że Jezus Chrystus chciał, by Kościół, jako wspólnota Jego uczniów, był społecznością braterską i wspólnotą miłości”.

Natomiast papież Benedykt XVI mówi o rozwoju miłości w życiu człowieka i zauważa, że jest to pewien proces: „Jest to jednak proces, który pozostaje w ciągłym rozwoju: miłość zmienia się wraz z biegiem życia, dojrzewa i właśnie dlatego pozostaje wierna samej sobie”. W naszym życiu uczymy się miłości i coraz bardziej ją odkrywamy. Odkrywamy ją przez wyjście w kierunku drugiego człowieka. To wyjście do człowieka pozwala nam również spotkać Boga: „Jedynie moja gotowość do wyjścia naprzeciw bliźniemu, do okazania mu miłości, czyni mnie wrażliwym również na Boga. Jedynie służba bliźniemu otwiera mi oczy na to, co Bóg czyni dla mnie, i na to, jak mnie kocha”.

Papież w swojej refleksji na temat miłości i miłosierdzia zwraca uwagę na dwa istotne elementy: „Wewnętrzna natura Kościoła wyraża się w troistym zadaniu: głoszenia Słowa Bożego, sprawowania Sakramentów, posługi miłości”, oraz: „Kościół jest rodziną Bożą w świecie. W tej rodzinie nie powinno być nikogo, kto cierpiałby z powodu braku tego, co konieczne. Jednocześnie jednak Caritas-agape wykracza poza granice Kościoła”. Miłość zatem w wydaniu chrześcijańskim nie może być egoistyczna, lecz musi zawsze być altruistyczna. Nie może być egocentryczna, lecz powinna być transcendentalna. Nie może być wertykalna – skierowana tylko na Boga, ale musi być horyzontalna – otwarta na każdego człowieka.

Benedykt XVI podejmuje w swojej encyklice temat relacji sprawiedliwości do miłości i stwierdza wyraźnie: „Gdyż człowiek, poza sprawiedliwością, potrzebuje i zawsze będzie potrzebował miłości”. Zatem potrzeba miłości w sensie obdarowywania miłością i przyjmowania miłości jest w człowieku bardzo ważna. Przejawia się ona w działalności charytatywnej Kościoła. Papież zauważa: „Jeśli chodzi o współpracowników, którzy wykonują pracę charytatywną w Kościele, to, co istotne, zostało już powiedziane: nie powinni oni inspirować się ideologiami poprawiania świata, ale mają kierować się wiarą, która działa przez miłość”. Oczywiście ta miłość powinna być bezinteresowna i nie powinna być określana mianem prozelityzmu: „Miłość jest bezinteresowna, nie praktykuje się jej dla osiągnięcia żadnych celów. Nie oznacza to jednak, że działalność charytatywna powinna, by tak powiedzieć, zostawić Boga i Chrystusa na boku”. To jest szczególna postawa ucznia i świadka Chrystusa, który nie narzuca swoich poglądów z jednej strony, a z drugiej strony zna swoją godność, która jest dla niego bardzo ważna. Mamy tutaj znowu piękne podsumowanie nauczania papieskiego: „Chrześcijanin wie, kiedy jest czas sposobny do mówienia o Bogu, a kiedy jest słuszne zamilknąć i pozwolić mówić jedynie miłości. On wie, że Bóg jest miłością (por. 1J 4,8) i staje się obecny właśnie wtedy, gdy nie robi się nic innego ponad to, że się kocha”. To jest refleksja, która odnosi się wprost do działalności charytatywnej w Kościele: „Zadaniem organizacji charytatywnych Kościoła jest umacnianie tego przekonania w świadomości ich członków, tak by przez swoje działanie – jak i przez swoje mówienie, milczenie i przykład – stawali się wiarygodnymi świadkami Chrystusa”.

Podsumowując nauczanie papieża Benedykta XVI o miłosierdziu Bożym, które jest nadzieją dla współczesnego świata, możemy powiedzieć, że kluczem do zrozumienia prawdy o Bogu i o nas samych jest miłość. Rzeczywistość naszego zbawienia polega zatem na przekroczeniu granic człowieczeństwa i podążaniu w stronę Boga. Być jak Bóg znaczy być miłością. Bóg jest zbawcą prawdziwym i nadzieją dla świata i człowieka. On – Bóg nigdy nie przynosi klęski, ale zwycięstwo. To człowiek może okazać się niewierny i zagubiony. Obietnica Boga jest nieodwołalna. Natomiast Boża miłości znajduje ciągle nowe, wspanialsze drogi, ale ostatnie słowo zawsze należy do miłości i to jest wielka nadzieja dla naszej przyszłości. Ostatnie słowo zawsze będzie należało do Boga.

Zakończenie

Na zakończenie tego artykułu wypada odnieść się do nauczania, obecnie prowadzącego Kościół papieża Franciszka. Ustosunkujemy się do jego Listu apostolskiego na zakończenie Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia Misericordia et misera.

Papież zauważa: „Miłosierdzie nie może być bowiem epizodem w życiu Kościoła, lecz stanowi jego życie, czyniąc widoczną i namacalną głęboką prawdę Ewangelii. Wszystko objawia się w miłosierdziu; wszystko znajduje rozwiązanie w miłosiernej miłości Ojca”. Następnie Franciszek dodaje: „W centrum jest nie Prawo i oparta na nim sprawiedliwość, ale miłość Boga, która umie czytać w sercu każdego człowieka, aby zrozumieć jego najbardziej ukryte pragnienia, i która musi mieć prymat nad wszystkim”. To właśnie jest nadzieja dla świata i to jest prawdziwa radość dla człowieka. „Doświadczenie miłosierdzia daje radość. Nie pozwólmy, aby nam ją odebrały różne smutki i zmartwienia. Niech będzie głęboko zakorzeniona w naszych sercach i niech sprawia, abyśmy zawsze ze spokojem patrzyli na codzienne życie”. Świat obecny bardzo zdominowany przez technikę dotknięty jest coraz większym problemem samotności i braku radości. „Rzeczywiście wydaje się, że przyszłość jest zakładnikiem niepewności”. Tutaj papież odpowiada słowami Pisma Świętego, stwierdzając: „Weźmy zatem do serca słowa Apostoła: <<Radujcie się zawsze w Panu>> (Flp 4,4; 1Tes 5,16)”.

Papież Franciszek podaje pewne sposoby zachowania się współczesnego człowieka. Po pierwsze wzywa on do celebracji miłosierdzia. Ukazuje prawdę o bogactwie, które zawarte jest w modlitwie człowieka, który wzywa Boga jako Ojca miłosiernego. Zauważa, że: „Miłość jest pierwszym aktem, poprzez który Bóg daje siebie poznać i wychodzi nam na spotkanie. Niech zatem nasze serce będzie otwarte na ufność, że jesteśmy miłowani przez Boga”. Miłość Boga jest dla nas zawsze uprzedzająca i trwała nawet wobec naszego grzechu.

Papież wspomina o czymś bardzo ważnym dla współczesnego świata, mówi o wyobraźni miłosierdzia: „Nadszedł czas, aby rozwinąć wiele nowych dzieł, będących owocem łaski. Kościół potrzebuje dziś opowiadać o <<wielu znakach>> (por. J 20,30), aby były wymownym wyrazem owocności miłości Chrystusa i wspólnoty, która Nim żyje. Minęło już ponad dwa tysiące lat, ale dzieła miłosierdzia nadal uwidaczniają dobroć Boga”. Jest tutaj odpowiedź dla skrajnego indywidualizmu, który grozi współczesnemu światu. Mamy także niebezpieczeństwo utraty wiary w Boga, której skutkiem może być z drugiej strony utrata nienaruszalnej godności ludzkiego życia.

Franciszek odkrywa na nowo powołanie człowieka we współczesnym świecie, mówi że: „Jesteśmy powołani do rozwijania kultury miłosierdzia w oparciu o odkrycie spotkania z innymi: kultury, w której nikt nie patrzy na innych obojętnie lub odwraca wzrok, gdy widzi cierpienie innych. Uczynki miłosierdzia są <<rękodziełem>>: żaden z nich nie jest taki sam jak inny; nasze ręce mogą je kształtować na tysiąc sposobów, i chociaż inspiruje je jeden Bóg i jedna jest <<materia>>, z której są wykonane, czyli samo miłosierdzie, to każdy nabiera odrębnej formy”. To jest klucz powołania współczesnego dla każdego kto nie chce być smutny i przepojony beznadziejnością. To jest prawda dla naszego życia.

Na zakończenie swojego Listu apostolskiego, z wielką mocą papież podkreśla zdanie, że: „Jest to czas miłosierdzia”. Powtarzając to zdanie pięć razy tłumaczy, że każdy dzień naznaczony jest obecnością Boga, która pobudza nas do uczynków miłości. Dalej mówi, że jest to czas dla wszystkich i dla każdego z osobna, czas aby ludzie słabi i chorzy mogli odczuć obecność tych, którzy ich wesprą. Jest to czas miłosierdzia, w którym ubodzy poczują spojrzenie innych osób, które pozwolą im odkryć to co w życiu jest istotne. Wreszcie jest to czas, w którym każdy grzesznik może poczuć rękę Ojca, który zawsze przyjmuje i przygarnia do swojego serca.

Nauczanie papieży o Miłosierdziu Bożym może być źródłem odnowy współczesnego świata. Tacy papieże jak: Święty Jan Paweł II, Benedykt XVI i Franciszek, bardzo dobrze rozumieli tę prawdę. Miłosierdzie i miłość płynące od Boga i będące natchnieniem dla każdego człowieka mogą przemienić ten świat i być nadzieją dla przyszłych pokoleń. Mogą też być kierunkowskazem dla przyszłych działań i rozwoju człowieka, dla dobra jego przyszłości. Wszystko zależy od człowieka, obdarowanego przecież przez Boga wolnością, na ile przyjmie tę naukę opartą na objawieniu samego Boga i będzie kształtował swoją przyszłość. Każdy z tych trzech papieży odwołał się do Najświętszej Matki Boga nazywanej Matką Miłosierdzia. Zakończmy ten artykuł słowami z Listu papieża Franciszka: „Ufajmy w Jej macierzyńską pomoc i idźmy za Jej odwieczną wskazówką, by patrzeć na Jezusa, który jest promiennym obliczem Bożego miłosierdzia”.