Serce jako relacja człowieka do Boga
Słowo serce w teologii zastępuje słowo życie. Jest ono centrum człowieka. Oznacza: witalność, otwartość, szczerość, otwarcie się na kogoś, przyznanie się do kogoś lub czegoś, wydawanie samodzielnego sądu i uczucie.
Serce w Starym Testamencie, po hebrajsku leb, jest rozumiane jako wnętrze człowieka. Oznacza wolę człowieka ale również jego uczucia takie jak: strach smutek, zadowolenie i radość. Można kogoś w swoim sercu mieć (1Sm 18,1). Pokochał Jonatan Dawida jak samego siebie. Można też wskazania Boga wziąć do swego serca (Pwt 4,39; Bar 2,30; Jr 12,11). Serce przez swoją wrażliwość wskazuje, że jest słowem prowadzącym do nakazu Bożego (Ez 11,19; 36,26). Jest ono w środku osoby ludzkiej i tworzy w człowieku: racjonalność, emocjonalność i można zauważyć, że właściwie zmienia wymiary jego woli (Wj 35,21; 36,2; Ps 27,8; 64,7). Serce jest ukazane w Piśmie Świętym jako pewna forma, z której Boże Słowo wydobywa człowieka i go pociesza (1Krl 8,38-39). Można także utożsamiać serce człowieka z jego sumieniem. Na przykład w Psalmach słyszymy prośbęo czyste i szczere, a także prawdziwe serce – czyli sumienie (Ps 51,12; 24,4 nn). Usłyszymy także, że złamanego serca Pan nie opuści i nim nie wzgardzi (Ps 51,19). Natomiast Prorocy wzywają do nawrócenia ludzkiego serca, które Bóg doświadcza. Serce i nerki to przecież wnętrze człowieka. Prorok Ezechiel mówi w swoich eschatologicznych wizjach o nowym sercu (Ez 11,19; 36,26). Również Jeremiasz głosił, że nowe przymierze jako Tora zostało zapisane w sercach Izraelitów (Jr 31,31-34).
Oczywiście słowo serce już w Starym Testamencie łączy się ze słowem miłość i właściwie do niego prowadzi. A przypomina nam o tym pierwsze i najważniejsze przykazanie Izraelitów: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6,4-5). Zatem widzimy tu pewne połączenie miłości do Boga z człowiekiem przez jego serce, czyli jak to zauważa papież Pius XII zaczątki pewnego kultu, pisząc, że: „Miłość Boga to główny motyw kultu Najświętszego Serca Jezusa w Starym Zakonie”.
Postać człowieka jest centralnym tematem w starotestamentalnej refleksji. W Piśmie świętym – Starego Testamentu słyszymy o człowieku, który jest pewną nierozdzielną całością ciała i ducha. Na tą całość bardzo często znajdujemy jedno określenie – serce.
Formy leb i lebab w Starym Testamencie występują 598 razy. Obydwie formy sąw swoim znaczeniu równorzędne. Psalmista pisze: „Niszczeje moje ciało i moje lebab (serce) Bóg jest opoką mego serca i moim działem na wieki” (Ps 73,26). Dalej sam człowiek szuka pocieszenia i mówi: „Postanowiłem w sercu (leb) swoim krzepić ciało (basar) moje winem, aż zobaczę do czego ono prowadzi” (Koh 2,3). To Bóg doświadcza człowieka i prowadzi dotykając jego wnętrza w postaci – serca i nerek (Jer 11,20; 12,3; 17,10; 20,12; Ps 7,10; 26,2).
Tylko w pięciu przypadkach słowo serce (leb) odnosi się do zwierząt. Natomiast 11 razy to słowo odnosi się do natury. Na przykład Stary Testament mówi: o w sercu i morza (Prz 30,19), o sercu i niebie (Pwt 4,11), o sercu i drzewie (2 Sm18,14). Trzeba także z mocą wskazać, że słowo serce oznacza w pewien sposób centrum lub środek.
Natomiast słowo hebrajskie serce wypowiadane jest w stosunku do Boga 26 razy. Z tego wynika, że mowa Starego Testamentu jest skierowana przede wszystkim na serce człowieka i tworzy pewną antropologię.
Człowiek jest pewnego rodzaju – chceniem, a to co o człowieku można powiedzieć w odniesieniu do jego bytu, do świata moralności, tworzy się w drodze człowieka w jego rozmowie i wypowiedziach w kierunku prowadzącym do Boga i w jego ludzkiej egzystencji.
Mowa ciała ludzkiego wyraża się szczególnie przez antropologiczne rozumienie jego cielesnych elementów. To są organy człowieka, które cieleśnie tworzą jego całość. Człowiek wyraża się przez swoje działanie. Na przykład w Psalmie (84,3 n.) słyszymy o tęsknocie serca ludzkiego za Świątynią Pańską i słyszymy, że serce i całe ciało człowieka raduje się i ożywia w Bogu. Zatem te organy: serce, dusza, ciało i duch, ale również uszy i usta, rękai ramię w hebrajskim znaczeniu odnoszą się do Stwórcy.
To kim człowiek jest właściwie pokazuje to co on czyni ze swego wnętrza. Człowiek nie debatuje przed samym sobą, ale ważne jest odniesienie człowieka do Boga. Jest on istotą stojącą przed Panem Bogiem. Teksty Starego Testamentu nie analizują właściwie samego człowieka, ale odnoszą się do człowieka który stoi przed obliczem Boga. Pierwsze przykazanie mówi, że człowiek nie będzie miał innych bogów przed Bogiem jedynym, zatem człowiek musi uważać, aby z siebie samego nie czynił bożka.
Można tutaj mówić o równości między organami ludzkimi, a zaimkami osobowymi i dzierżawczymi w poezji hebrajskiej, szczególnie dotyczącej Psalmów. W Psalmie (63,2) słyszymy: „Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało”. Jest tu pewna paralela wypływająca z jednej strony z serca i duszy, a z drugiej strony z ludzkiego zaimka: „Gdyż mądrość zagości w twym sercu, wiedza ucieszy twą duszę” (Prz 2,10). Zatem zaimki odnoszące się do całego człowieka jakby zastępują tego człowiekai są to różne aspekty w różnym znaczeniu gramatycznej funkcji.
Człowiek stając przed Bogiem odkrywa wprost siebie. Właściwie człowieka można tylko zrozumieć w sposób szczególny i ogarnąć takiego, jako wierzącego w Pana Boga. Powstają tutaj antropologiczne problemy. Wywodzą się one w pełni z objawienia dotyczącego obrazu Boga w Biblii, bo przecież nie można po ludzku opisać Pana Boga. Jest to niemożliwe z powodu antropologii teologicznej, która jest przecież nauką ludzką o człowieku. Ta nauka stawia wyraźnie człowieka w centrum. Mamy tutaj rzeczywisty horyzont w odniesieniu tylko do stworzenia. Mowa ciała dotycząca człowieka właściwie jest odniesieniem w punkcie wyjścia ludzkiego do mowy Bożej. Kiedy moje ciało utworzysz Panie, stwierdza i mówi modlący się człowiek, w imię Boże, wtedy z mojej biedy mnie wydobędziesz i uczynisz mnie szczęśliwym. Zatem staranie się i wszelki trud przez człowieka podjęty mogą być zrealizowane tylko wtedy, kiedy Bóg usłyszy i wesprze.
W wymiarze ludzkiego wrażenia człowiek tę mowę usłyszy. Możemy tu mówić o ciele człowieka nie na sposób narcystyczny, ale rzeczywiście w realizmie teologicznym, odbierając prawdziwy sens tego słowa. Ciało, które w swoim semantycznym miejscu i znaczeniu jest po ludzku rzecz biorąc łącznikiem z Bogiem. Z jednej strony jest tu rzeczywiste centrum Bożego istnienia i zarazem odniesienie antropologiczne i racjonalne do człowieka.
Podczas współczesnych badań teologicznych odkryto, że słowo leb w języku hebrajskim oznacza nie tylko serce, ale także wewnętrzną i zewnętrzną strukturę człowieka. Jest tu zatem pewne połączenie serca – wnętrza człowieka – ze słowem usta. Jest to połączenie wnętrza i zewnętrznej strony człowieka (Prz 23,15-17). Tutaj możemy mówić o pewnej różnicy między Bogiem i człowiekiem: „Bo człowiek widzi to co dostępne dla oczu a Pan widzi serce.” (1Sm 16,7). Bóg wie i zna tajemnice serca (Ps 44,22), bo jest On przecież stworzycielem ludzkiego serca (Ps 33,15).
O sercu można także powiedzieć, że wyraża ono pewien rodzaj strachu i jego atrybuty. Mówi o miękkości, delikatności i rozdarciu (Pwt 20,8), o sercu jak wosk (Ps 22,15) i jak woda (Joz 7,5). Ta linia, która prowadzi od słabości serca może prowadzić aż do utraty tej słabości, „Niech niczyje serce się nie trapi” (1 Sam 17,32), a nawet serca (Ps 40,13). Jest tu jakaś strata serca – jako wrażenia strachu i przejścia do opozycji wobec strachu – do odwagi (2 Sam 17,10). Analogicznie jak słowo nefesz oznaczające bliskość i duszę, może również słowo serce leb, być centrum pragnienia człowieka. Jednakże słowo nefesz odnosi się do witalności człowieka, a słowo leb akcentuje pragnienie i w pewien sposób wewnętrzne życzenie pewnego wypełnienia (Ps 21,3). Serce oczywiście nie może być w stanie pożądania (Prz 6,25). Szczególnym wariantem dotyczącym leb jest odniesienie między: wnętrzem i zewnętrzną stroną, między utratą a wypełnieniem. Słyszymy, że ja śpię, lecz serce me czuwa (Pnp 5,2). Zatem sen jako pewien rodzaj wewnętrznego działania, jest również rodzajem działania wypływającego z serca – leb.
Można mówić także o działaniu człowieka, który zmienia swoje serce. Tak jest w 1 Sam 2,1. Kiedy to Anna za narodziny swojego syna dziękuje Bogu: „Raduje się moje serce – lebw Panu”. W szczególności dotyczy to Psałterza; modlący się sam mówi do Boga i sam prosi Boga (Ps 13,6; 27,8; 28,7; 39,4; 40,13; 42,5; 73,26). W ten sposób sama rozmowa przed Bogiem prowadzi do Boga, a mówiący ma wrażenie, że sam formułuje swoją wypowiedź. I na tym polega cała racjonalność. Mamy tutaj od strony antropologicznej mowę w Starym Testamencie, która w wewnętrznej racjonalności człowieka łączy go z Bogiem. Człowiek mówi od serca sam, od swojego wnętrza, ze swojego centrum i tam szuka odpowiedzi. Zatem można powiedzieć, że oczy i uszy człowieka są organami przez które poznaje swoje serce.
Serce człowieka nie jest jednak subiektywne fundamentem jego życia. Oczywiście ważny jest rozsądek. Człowiek przechodzi przez różne doświadczenia i kształtuje swoje serce. Ukształtowanie serca może przebiegać w różnych kierunkach. Przykładem tu będzie postać króla Salomona i króla Dawida. Dwa różne kierunki kształtowania serce człowieka.
Praktyczny rozsądek i racjonalne serce mogą działać w dobrym kierunku. Mogą podejmować dobre decyzje. Te decyzje mogą tworzyć sumienie człowieka. Jest tutaj znaczący motyw żalu. Motyw żalu może prowadzić do nawrócenia. To serce jest miejscem, które może być poruszone przez samego Boga. Nawrócenie może być po prostu darem Boga dla ludzkiego serca (Jer 24,7).
Mówiliśmy tutaj o odniesieniu człowieka do Boga. Można także pójść w drugim kierunku i powiedzieć o odniesieniu Boga do człowieka. Wtedy przychodzi nam z pomocą antropomorfizm, który określa Boga, i jest także odniesieniem do wnętrza antropologicznego człowieka. Mamy tutaj relacje między Bogiem a człowiekiem. (Hi 10,13). Jest to pewne doświadczenie człowieka, który stara się odpowiedzieć na wezwanie Boże, płynące z serca Pana (2 Krl 10,30). Człowiek powinien odpowiedzieć z całego serca na wskazania płynące z serca Bożego (Jer 32,41). Nierzadko widzimy w starotestamentalnych Pismach sytuację realnego doświadczenia biedy danej od Boga. Biedy, która jest karą za niewierność, nie tylko człowieka, ale całego Izraela. Jednakże nie jest to kara z woli Bożej lecz właściwie z potrzeby wychowania samego człowieka (Lm 3,33). Karanie nie jest tu do końca atrybutem Boga. We wnętrzu Boga w Jego leb, nie jest karzący Bóg. Pomimo tego iż Bóg pragnie nawrócenia człowieka również wypowiada swój żal i smutek z powodu odrzucenia człowieka (Rdz 6,6).
Bóg jest Panem, który jest ponad zło, i nie idzie w tym samym kierunku. W pobliżu Bożego serca jest przede wszystkim więcej możliwości nawrócenia człowieka i dlatego z tym nawróceniem, Bóg daje nowe życie człowiekowi (Ez 33,11).
Także i w Nowym Testamencie są słowa, o których można powiedzieć, że w swoim znaczeniu w pełni wypływają ze Starego Testamentu. Serce jest to pewien narząd człowieka, w jego życiu tak cielesnym jak i duchowym. Wskazuje ono na centrum człowieka, w którym to Bóg objawia się człowiekowi. Z tego względu serce może oznaczać całość i pełnie człowieka. Właściwie człowiek jest tym, czym jest jego serce, a Wszechmogący Bóg, przecież zna serca wszystkich ludzi (Dz 1,24; 15,8). Apostoł Paweł w swoich Listach, akcentuje dążenie i wolę jako serce człowieka (2Kor 3,14; Flp 4,7). Natomiast u synoptyków Jezus głosi, że dobro i zło pochodzą z serca ludzkiego (Łk 5,45). Serce jest to miejsce, w którym kochający Bóg mieszka z Synem i Duchem Świętym (Ef 3,17; 2Kor 1,22; Rz 5,5; J 14,23). Bóg mieszka w nawróconych ludziach, w ich sercach zamieszkuje, bo został przez nich pokochany.
Dla Ojców Kościoła serce symbolizuje: poszukiwanie Boga, bliskość Pana, tęsknotę i miłość do drugich. Święty Augustyn (zm. 430) w swoich Wyznaniach napisał: „I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”. Zatem duchowość i mistyka mówią o sercu jako o miejscu doświadczenia Boga. Natomiast Bonawentura (zm. 1274) i wcześniej Anzelm z Canterbery (zm. 1109) mówili o sercu, które jest obciążone troskami i zarazem jest miejscem nieogarnionej radości w błogosławieństwie Bożym.
Serce przez Blaise Pascala (zm. 1662) jest rozumiane na sposób egzystencjalny. Dla niego serce jest zdolnością poznawczą. Mówi on także bardzo ciekawie o „oczach serca”. Serce dla Pascala jest jakby narzędziem, którym człowiek odbiera swoje otoczenie.
Natomiast Urząd Nauczycielski Kościoła podejmując w swoim nauczaniu temat serca, odnosi je do wnętrza człowieka: „w którym osoba za lub przeciw Bogu się opowiada” (KKK 368). Można zauważyć, że wola Boga jest wpisana w serce człowieka (KKK 27) i jeśli nasze życie jest prawe, to nasz rozum i nasze serce są otwarte na przyjęcie światła dogmatów wiary (KKK 89). Dlatego znaczenie tego słowa jest niedaleko znaczenia słowa – sumienie. Serce jest ukrytym środkiem człowieka, jego forum dla prawdy, służy do nawrócenia, jest także fundamentem Bożego poruszenia, i źródłem i początkiem modlitwy. Serce symbolizuje miłość między Bogiem i człowiekiem (KKK 2562 n.). Natomiast Ewangelie są sercem całego Pisma świętego (KKK 125), zatem są łącznikiem między Bogiem i człowiekiem. Kościół natomiast rozproszony po całym świecie tworzy przez wiarę pewną jedność, tak jakby miał jedną duszę i jedno serce (KKK 173).
Bóg jest także stworzycielem, który może stwarzać z niczego i może dać życie duchowe grzesznikom, stwarzając w nich serce czyste (KKK 298). Możemy także mówi o sercu Słowa Wcielonego. To Jezus umiłował nas wszystkich ludzkim sercem (KKK 478). Właśnie z tego powodu Najświętsze Serce Jezusa, przebite za nasze grzechy i dla naszego zbawienia(J 19,34), jest uważane za znak i wyjątkowy symbol tej miłości, którą Boski Odkupiciel miłuje nieustannie Wiecznego Ojca i wszystkich bez wyjątku. Chrystus Zmartwychwstały żyje w sercach wiernych (KKK 655). Jest także odwieczny zamysł zrodzony w sercu Ojca, aby ludzie uczestniczyli w życiu Bożym przez Kościół (KKK 759). Przez Kościół wierni mogą być „głębiej” obecni w sercu Chrystusa (KKK 932), to znaczy iść za Nim i Go naśladować. Natomiast dar Ducha Świętego rozlewa się w sercach naszych (KKK 1082) i zmierza do nawrócenia serca człowieka i przylgnięcia do woli Ojca (KKK 1098). Wtedy człowiek wypełni swoje naturalne pragnienie szczęścia, które Bóg wszczepił w jego serce (KKK 1718).
Serce jest miejscem, w którym Bóg dociera do człowieka. W nim jest prawo Boże (KKK 1776). W sercu mieszka Trójca Święta i do niego – to jest serca – jest posłany Duch Święty, a wszystko to możemy odkryć w tajemnicy Chrystusa. Temat serca w Nauczycielskim Urzędzie Kościoła jest bardzo obszerny i dlatego poprzestaniemy tu tylko na pewnym nauczaniu zawartym w Katechizmie Kościoła Katolickiego z roku 1992, które jest rzeczywistym posumowaniem całego nauczania Kościoła.
Papież, święty Jan Paweł II napisał: „Podstawowe zadanie Kościoła we wszystkich epokach, a w szczególności w epoce naszej, aby skierował wzrok człowieka, aby skierował świadomość i doświadczenie całej ludzkości w stronę tajemnicy Chrystusa … Przez to samo dotykamy równocześnie największej głębi człowieka: ludzkich serc, ludzkich sumień, ludzkich spraw”.
Serce jako relacja Boga do człowieka
Człowiek w pewien sposób osiąga swoje przeznaczenie w sercu Boga – coram Deo. Jest to podstawowa myśl w antropologii dogmatycznej Gerharda Ebelinga. Nie chodzi tu tylko o znaczenie słów, ale o teologiczny – hermeneutyczno-systematyczny – sens. Ta idea jest podjęta ze względu na tajemnicę wcielenia, jako podstawę sakramentologii. Jest to kierunek, który został otwarty w antropologii teologicznej. Trzeba dostrzec, że myślenie o relacji coram wnosi napięcie, ponieważ jest u ludzi pod ręką, i odnosi się ono przede wszystkim do podstawowego słowa wypowiadanego przez ludzi o Bogu. Zawsze trzeba w takim przypadku mówić o sakramentalnej relacji między Bogiem, a człowiekiem. Dostrzegamy to w teologicznych wypowiedziach wielu uczonych. Człowiek sam mówiąc o drugim człowieku odnosi się w swoich wypowiedziach do Boga. Zatem całe teologiczne rozumowanie na temat relacji między Bogiem i człowiekiem, wypływa jakby z powołania człowieka do mówieniao tych relacjach. Można powiedzieć, że człowiek jest znakiem wcielenia samego Boga. Ten znak wcielenia można nazwać sakramentem. Te relacje sakramentalne są zarazem relacjami między Bogiem a człowiekiem. Jest to sakramentalna perspektywa. W tym momencie Ebeling formułuje naturalną zasadę wcielenia w teologii. Twierdzi on, że „Mówić można zrozumiale o Bogu i o świecie, tylko wtedy, kiedy mówi się o człowieku i do człowieka”. W mowie o Bogu człowiek natrafia na pewne trudności, które pochodzą z porządku jego myślenia. Dlatego mówiąc o Bogu odkrywamy swoje wnętrze i wyrażamy siebie. Poznajemy Boga w relacji do wnętrza człowieka. W relacji coram, czyli serca. Człowiek nie może do końca poznać Boga jeżeli nie pozna siebie. Powstaje tu relacja pewnej łączności między człowiekiem i Bogiem, tak długo jak mówimy o Bogu jako Bogu i również o człowieku jako człowieku. Jest tu mocny związek między Bogiem i człowiekiem, który prowadzi do personalizmu, który wyraża się w sakramentalnej refleksji i perspektywie. Powstaje tu napięcie w Bogu, człowieku i ich związku i to napięcie jest rozładowane przez sakramentalną refleksję. Wymiar sakramentalny związku między Bogiem i człowiekiem nie powinien być jakąś redukcją płynącą z personalizmu. Ludzkie dokonania, które tworzą ten związek wypełniają się w Bożym darze jako wspomnieniu i w świadectwie ludzkim. Ten dar Boga dla człowieka znajduje swoją postać w pewnej pneumatologicznej relacji. O tyle odpowiedź człowieka na działanie Boga jest ważna, o ile on przez swoje czyny dotyka działania Bożego w jego życiu. Te relacje są wyczuwalne tylko w coram Deo. W tej perspektywie potrzebna jest mowa płynąca z sakramentalnej refleksji. Wszystko to odbywa się w ontologicznej i substancjalnej relacji. Powstaje tutaj samo identyfikacja człowieka w relacji do Boga.
Zatem słowo serce – cor, jest ontologiczną propozycją relacji między Bogiem, a człowiekiem. Nie jest to relacja wyrażona tylko gramatycznie, ale również słownie. Płaszczyzną tych relacji jest sytuacja działania człowieka otwartego na Boga. Ebeling powraca tutaj do Lutra i tak jak on mówi o relacjach serca – coram, w teologicznym rozumieniu. Te relacje są rzeczywistością, która wypływa z mowy człowieka. Dla Lutra jest to konkret, w którym stwierdza, że: „Rzeczywistość jest tylko wtedy zrozumiała, kiedy jest ona przyjętym Słowem Boga i przez to słowo tworzy właściwy byt, czyli właściwą rzeczywistość”. Ebeling rozumie rzeczywistość jako słowo, które jest sensem teologicznym, zatem jako Słowo Boga, które staje się ciałem, czyli bytem w sakramentalnym rozumieniu. Rozumie on słowo – coram w hebrajskim rozumieniu tego słowa jako: „stanięcie przed obliczem”, czyli stanięcie w pewnej rzeczywistości. Można mówić tu o relacji „przed” i relacji „w”. Obydwie te relacje tworzą sytuację człowieka, który odnosi się do Boga, świata i do siebie. Dostrzegamy tu relację pewnej bliskości, szczególnie Boga do człowieka, który ma się przeciwstawić złemu działaniu w jego życiu. Człowiek jest słuchającym, ale w jego uszach i głowie nie wszystko może być usłyszane i zrozumiane, potrzebne jest jeszcze serce. Mamy tu związek z relacją osobową, która jest fundamentem antropologii. Zauważamy tu ponownie bliskość osoby z Osobą. Boskiej osoby z osobą ludzką przez serce. Bóg sam przychodząc do człowieka ukazuje nie tylko bliskość, ale też nieprzekraczalną granicę zbliżenia osobowego. Dostrzegamy to na przykład w spotkaniu Eliasza z Bogiem (1 Krl 19,11-13).
Natomiast przekroczeniem tych wszystkich granic w relacjach Boga do człowieka jest miłość, która pokonuje wszelkie bariery i wypływa z serca – coram Deo. Bóg z miłości do człowieka posłał Syna, aby przez miłość zbliżyć ponownie człowieka do siebie. Relacja została odbudowana przez zbawcze dzieło Odkupiciela posłanego od Boga do człowieka. Bóg, który otwiera swoje Najświętsze Serce, aby uświęcić człowieka przez miłość, która zwycięża śmierć. Tu mamy tą wyraźną relację płynącą z coram Deo.
Możemy również zadać egzystencjalne pytania: Kto to jest człowiek?, albo: Kim jest człowiek przed Bogiem? Pewnej odpowiedzi udziela nam teolog z Tybingi – Johann Adam Möhler, stwierdzając, że człowiek to istota myśląca, która swoją refleksję w punkcie początkowym opiera na odniesieniu do Boga. Zatem relacja między człowiekiem, a Bogiem i Bogiem, a człowiekiem jest najważniejsza. W tym kontekście możemy spojrzeć na dwie postacie: Sokratesa i Augustyna. Sokrates postawił pytanie bardziej w kierunku filozoficzno-humanistycznym: Kto to jest człowiek?, a Augustyn jako chrześcijanin i teolog sformułował swoje pytanie: Kim jest człowiek przed Bogiem? Dla antropologii teologicznej jest ważny człowiek, ale w jego relacji do Boga, bo człowiek jest przecież stworzony na obraz i podobieństwo do swojego Stworzyciela. Tutaj mamy odpowiedź, iż człowieka można tylko zrozumieć przez jego dialog z Bogiem i teologia antropologetyczna właśnie to próbuje pokazać. Postać człowieka może być tylko zrozumiana wtedy, kiedy zostanie oświetlona światłem wiary. Zatem pytanie Augustyna o człowieka jest pytaniem płynącym z wiary i nie jest żadną alternatywą dla pytania Sokratesa o człowieka. Tu można podjąć refleksję nad pytaniem o to jaka antropologia: filozoficzna czy teologiczna wyjaśnia bardziej istotę człowieka. Jednakże chcemy tu ukazać relację serca między Bogiem i człowiekiem, która może być tylko zrozumiana w antropologii teologicznej.
Podsumowując relacja Boga do człowieka w coram Deo, właściwie wynika z dialogu egzystencjalnego i obrazu Bożego w człowieku. Takie twierdzenia można oprzeć na czterech zasadniczych zdaniach i tezie końcowej. Pierwsze zdanie mówi nam, że: „Człowiek jako ten, który stoi przed Bogiem, jako imago Dei, jest w dogmatycznym znaczeniu tym, który jest w dialogu swojej istoty”. Oczywiście w dialogu z Trójjedynym Bogiem przez relację miłości w samym Bogu i człowieku, który jest Jego obrazem. Taka relacja może wypływać tylko z serca samego Boga. To wniosek, który sam się bezpośrednio narzuca.
Drugie zdanie natomiast brzmi: „Przez ludzkie wcielenie Syna, jako obrazu niewidzialnego Ojca (Kol 1,15), człowiek wobec istnienia Boga, jako imago Dei, w odkupieńczym dialogu może odnaleźć swoją istotę”. Tajemnica Trójcy jest tajemnicą, którą możemy próbować odgadnąć na podstawie dialogu, który jest fundamentem istnienia człowieka. Syn Boży jest szczytem trynitarnego i soteriologicznego objawienia. On jest Słowem. Słowem przez, które Ojciec wypowiada się w Duchu Świętym. To Słowo jest pierwotnym wzorem dialogu między Bogiem, a człowiekiem. Dialogu, który rozwinął się aż po dzień współczesny przez sakramenty, w których łaska czyli miłość Boga dotyka człowieka.
Trzecie zdanie dotyczy pewnej aktualizacji odpowiedzi człowieka na to, że jest obrazem Boga przez Bożą obecność w historycznym znaczeniu. Dostrzegamy tu, że człowiek, jako obraz Boga jest w dialogu z Bogiem przez starotestamentalne przymierze i nowotestamentalną wspólnotę. Istota ludzka jest w ciągłym dialogu z Bogiem. To jest oczywiście wymiar zbawczy tego dialogu, który ciągle zbliża człowiek do Boga. Tak samo jest w całej historii człowieka, jako ciągłej próby zrozumienia siebie i swojego sensu. Z jednej strony wolność człowieka płynąca z imago Dei, a z drugiej strony grzeszność człowieka płynąca z zaburzenia tego obrazu. Tutaj mamy egzystencjalny dialog od Adama do Chrystusa. W tym dialogu miłość wypływająca z serca Boga i z serca człowieka jest najważniejsza. Miłość, która jest dana, ofiarowana, odrzucona i ponownie ofiarowana od Boga dla człowieka.
Czwarte zdanie to twierdzenie, że: „W Jego Synu, Jego obrazie, Bóg przyjmuje człowieka w jego historii, który zawsze pozostaje stworzeniem na obraz samego Boga”. Gwarancją niezmierzonej miłości do człowieka wypływającej z serca samego Boga jest to, że człowiek pomimo swoich grzechów zawsze pozostaje stworzeniem na obraz i podobieństwo samego Boga. W tym dialogu człowiek zawsze może powiedzieć nie lub tak, ale Bóg zawsze pozostaje na tak, bo nie może zaprzeczyć samemu sobie.
Te cztery antropologiczne zdania prowadzą nas do jednej tezy, że: „Przed Bogiem jest człowiek, który jest Jego obrazem, człowiek jest w swojej istocie słowem i odpowiedzią na słowo. On jest w dialogu ze swoją istotą i to nie tylko w chrześcijańskim i dogmatycznym znaczeniu. Odnajduje swoją istotę w całej historii, aż po wcielenie Syna Bożegoi odkupienie”. Człowiek na obraz Boga, jest w ciągłym egzystencjalnym dialogu zawartym w jego historyczności. Zatem człowieka możemy zrozumieć jako obraz Boży – imago Dei, tylko wtedy, kiedy jest on przed Bogiem, a nawet w Bogu, Jego sercu – coram Dei.
Serce jako relacja człowieka do świata
Szwajcarski teolog Hans Urs von Bathasar dostrzegł w swojej książce zatytułowanej: „Das Herz der Welt”, że w wielkim hałasie i tumulcie współczesnego świata możemy usłyszeć i odczuć, także w naszych sercach – rytmiczne pulsowanie serca świata. Jest to książka, którą napisał w czasie swojej młodości, ale z drugiej strony jest to dzieło, do którego odwołał się w swojej starości, stwierdzając, że jest ono dalej aktualne.
Mamy tutaj refleksję dotyczącą relacji serca człowieka do serca świata. Objawia się ona w nasze mocy i naszej słabości, w pewnej jedności opartej na sile i bezsilności, której istotą jest miłość. Właściwie słyszalne bicie serca świata łączy się z biciem naszego serca. Jest to puls czasu wpisany w puls ludzkiego organizmu. To bicie serca świata można nazwać jakąś machiną, która działa na zasadzie odwiecznej Miłości. Świat czyni nas raz bogatymi, a raz biednymi. Raz nas porusza, a innym razem nas wyhamowuje. Jest to falowanie, które nas podnosi, a potem znowu opadamy. Ponad tym szumem jest Boży Majestat, który przychodzi do nas z ciszy gwiazd. Czujemy się wtedy wypełnieni tym Majestatem i odczuwamy pewną pustkę naszej wielkości, aż po resztki, które z nas zostaną. To wszystko jest relacją serca świata do serca ludzkiego, póki ono nie stanie się własnością serca samego Boga.
Na świat przyszedł posłany od Ojca Syn Boży. On stał się początkiem przez Słowo. Świat otrzymał usta, które przemówiły. W tej mowie było Słowo Boga, które jest Miłością. Źródło, które wytrysło na ziemi i zaczęło płynąć jako czysta woda. Woda to źródło życia dla roślin i zwierząt. Bez wody na świecie nie ma życia. Woda, która jest na świecie to Boży pokarm, którym karmi się człowiek i żyje na chwałę Boga i dobra świata. Trzeba jednak przyznać, że Słowo przychodząc do swojej własności na tym świecie, nie zostało przez świat przyjęte. Dlatego Miłości, która przyszła podjęła walkę na śmierć i życie. Łaska Boga zaczęła nawadniać świat, tak jak deszcz nawadnia ziemię przez spadające krople. Światu wydawało się, że był hermetycznie zamknięty, ale nadzieja była silniejsza. Ona dotarła do serc ludzkich i poruszyła serce świata. Mamy tu ukazaną relacje serca człowieka do serca świata, płynącą z nadziei danej od Boga, człowiekowi żyjącemu na tym świecie.
Należy wspomnieć jeszcze o planie Boga. Ten nie wypełnił się jeszcze do końca. Jest on w sercu świata, który został zbawiony. Jednakże serce człowieka jeszcze się nie otworzyło na ten plan, który można usłyszeć żyjąc w świecie. Każde serce ludzkie poszukuje źródła, które je wypełni. Tym wypełnieniem, które człowiek może spotkać na świecie jest życie, którym jest Bóg. Oczywiści jest i nieprzyjaciel na tym świecie, który chce zabić życie i nadzieję, i przynieść ciemność. Ale moc serca świata nigdy nie przestanie pulsować miłością samego Boga. To jest nieprzemijająca nadzieja. Człowiek powinien otworzyć się na świat. Dostrzec ten świat w sobie. Połączyć się z sercem świata. Zacząć działać nie czekając na to, co się wydarzy i przyniesie los. Dostrzec w swoim sercu miłość i podjąć działanie.
Wtedy zacznie się piękna, ale i niebezpieczna droga przez świat. Bóg Ojciec nakazał aby człowiek wyruszył uporządkować ten świat. Człowiek zaczął porządkować świat według własnego zamysłu i poglądów. Światło, które przyszło na świat zaczęło blednąć. Zaczęły powstawać królestwa. Nie powstało jednak widzialne – królestwo miłości. Człowiek nie przyjął Ducha, który jest w sercu świata. To Syn jako niezmierzona Miłość, założył królestwo. Królestwo polegające na łączności z Synem, tak jak latorośli z winnym krzewem. Znakiem tego królestwa jest krzyż. To Bóg Ojciec posyłając Syna na świat poruszył jego serce. Człowiek zna już ten znak i czuje tą relację, która łączy się z jego sercem.
W relacji serca nie można zapomnieć o cierpieniu. Człowiek wie i często coś powinien, ale jakoś nie może. Często jest zablokowany. Z jednej strony jest wolny, ale z drugiej jest ograniczony. Potrzebuje źródła życia, z którego będzie mógł zaczerpnąć. Inaczej pragnienie przyniesie mu cierpienie i śmierć. Przecież Adam pierwszy człowiek usłyszał pytanie od Boga – gdzie jesteś? To pytanie wraca do każdego człowieka żyjącego na świecie. Świat przecież przemija. Przemija także i człowiek. Zatem gdzie jesteś człowieku? To ból istnienia, w które wpisane jest cierpienie. Człowiek jest zakręcony w swojej rzeczywistości. Nie słyszy swojego serca i nie czuje serca świata, a przecież jest w nim nadal pragnienie bycia kochanym. Dziecko, które usłyszy głos matki zaraz biegnie z radością w posłuszeństwie, nie mogąc doczekać się spotkania z miłością, płynąca z serca matki. Kiedy Bóg nas woła z miłości, to chociaż nasze serce zaczyna mocniej bić, my się nie śpieszymy. Nie rozumiemy bicia serca całego świata, danego nam przez Boga. Człowiek mówi czasy są ciężkie, masy odchodzą z Kościoła. Dobrze, że to widzę, ale proszę wybaczyć ja idę swoją drogą. Moje serce jest nieczułe. Powinno być inaczej. Relacje nie mogą być zachwiane. Serce człowieka przecież mówi, wiesz Panie, kogo wybrałeś. Nie chcesz złamanego serca zagubić w chaosie świata. Ty ukazujesz mi drogę, którą mogę pójść. Wybór należy do człowieka, a błąd będzie okupiony cierpieniem. Dlatego tak ważne jest serce.
Człowiek posiada ogień. Jest to żar, który rozgrzewa czasami jego zimne serce. Ale czy ma ten ogień w swoim sercu i czy łączy go ze światem. Serce ludzkie powinno się ciągle wznosić, tak jak człowiek wchodzący po schodach do katedry. W człowieku powinien być pewien rozwój, bo inaczej przyjdzie cierpienie zagubienia. Okno musi być czasami otwarte aby wpadł świeży powiew wiatru. Tak jest i z człowiekiem, który powinien się otwierać na miłość. To wszystko jest łatwiejsze niż on sam myśli. Miedzy Bogiem i światem jest religijna myśli, jest religia, która ma łączyć a nie dzielić. Człowiek chce być bardziej dialektyczny i liberalny, to jest często w jego sercu. W otwartym życiu człowieka nie jest to trudne. Ale królestwo, do którego on – człowiek należy nie jest z tego świata. Naturalnie człowiek nie może utracić okazji do rozwoju na tym świecie. Ludzie budują swoje domy, banki, sklepy, szkoły, mają swoją kulturę, politykę i ojczyznę. To wszystko jest bardzo ważne. Ale może to prowadzić do jakiejś prywatnej moralności, do pewnej utopi. Ludzie zbierają się na konferencjach pokojowych, ale nie wypowiadają żadnego słowa o Bogu. Jest dużo słów, które nie mają w sobie serca. Kościół zaczyna być zamknięty w ramach narzuconych przez świat, który zaczyna umierać. Atmosfera życia człowieka nie jest już atmosferą religijną. Czy pozostanie jeszcze Kościół na takim świecie? – pyta autor.
Jest przecież jeszcze chleb i wino, które przemieniają się w Eucharystycznym cudzie w Nadzieję dla świata, którego serce jeszcze bije. Szczęśliwie żyjemy w czasie, który jest nieskończony bo eschatologiczny. Gdyby człowiek to zrozumiał, to by nie odszedł z przed Tabernakulum. Człowiek chce być duchowy i swoją rzeczywistość i teraźniejszość odbierać duchowo. Należy przecież do królestwa niewidzialnego i duchowego. Tu buduje się jasna atmosfera między Bogiem i człowiekiem. W jakiejś odległości od tego rozdwojonego świata. Profanum nie może zwyciężyć, bo jest martwe, a świat żyje, bo jest w nim Bóg. Jest On także w tym małym Tabernakulum, do którego świat nie może zajrzeć. Przyszłość przecież należy do Niego – Zbawiciela i Odkupiciela świata. Zatem Chrystus jest w więzieniu i człowiek jest w więzieniu. Tym więzieniem jest świat. Ale więzienie człowieka może być otwarte, bo jestz nim Zbawiciel. Tajemnica losu człowieka jest zawarta w świecie, który nie może istnieć bez Boga. To Bóg jest Stworzycielem i pragnie uwolnienia człowiek i jego życia w szczęściu.W szczęściu, którego świat dać nie może. Niestety jest jeszcze ludzkie ja. To ludzkie ja w życiu człowieka przemienia się często w głupotę. Człowiek chce kosztować swojej wolności, która bez pewnej odpowiedzialności prowadzi go do nieszczęścia.
Człowiek przestaje odczuwać i zaczyna coraz częściej mówić: „Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym”. Ale miłość nigdy nie zapomina miłości, bo pochodzi ona z prawdziwego życia. Życia, którym jest Bóg wszystko ożywiający. Mamy tutaj relację płynącą z samego serca. Serca świata, który żyje.
Na koniec refleksji dotyczącej serca i relacji człowieka do świata, można powiedzieć o zwycięstwie. Nikt nie był światkiem narodzenia świata i nikt nie wie jak noc sobotniej otchłani przemieniła się w światło wielkanocnego poranka. Nikt nie widział godziny Twojego zwycięstwa Panie – zauważa Hans Urs von Balthasar w swojej książce. Kto właściwie może opisać te wydarzenia, przecież Bóg jest Duchem. Właściwie tylko Syn Boży wie wszystko i nas poucza, że to właśnie On jest zmartwychwstaniem i życiem. Zwycięstwo jest w Synu i Jego miłości. On daje prawdziwy pokój. Apostoł Tomasz włożył palec w bok Chrystusa i jego serce zaczęło mocniej bić – zrozumiał. Uczniowie z Emaus rozpoznali Jezusa i ich serca mocniej zaczęły bić. Przyszła Nadzieja na świat i serce świata ponownie zaczęło bić rytmicznym pulsem. To Chrystus dał nam zwycięstwo, ożywił umierający świat przez swoje zmartwychwstanie. Założył królestwo na tym świecie, które jest nie z tego świata.
To miłość ożywia świat i pulsuje sercem tego świata. Miłość, której nauczył na Chrystus. Ona ożywia nasze serca, serce każdego człowieka. Samotność, grzech i śmierć nie są już panem tego świata i naszych serc. Wszystko jest wypełnione łaską daną nam od Boga. To życie tak pociąga człowieka. Wypełnia czas i przestrzeń. Świat jest ożywiony przez majestatyczne pulsowanie Bożej mocy, która przezwycięża wszelką niemoc.
Serce świata łączy się z sercem ludzkim przez niepojętą miłość Boga do stworzenia. Przymierze między człowiekiem a Bogiem w miłości jest sensem świata, tak ożywiającym, jak i zbawiającym. Ważne są nasze relacje płynące z serca, z wnętrza człowieka, które przekraczają wszystko co materialne i światowe, a prowadzą do życia w jego wymiarze nieśmiertelności.
Bibliografia
Augustyn, Wyznania, Instytut Wydawniczy Pax Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa 1992.
Balthasar H. U., Das Herz der Welt, Johannes Verlag, Einsiedeln, Freiburg, Neuausgabe 2002.
Ebeling G., Dogmatik des christlichen Glaubens I. Prologomena. Erster Teil: Der Glaube an Gott, den Schöpfer der Welt, Tübingen 1979. Ebeling G., Dogmatik des christlichen Glaubens II. Zweiter Teil: Der Glaube an Gott den Versöhner der Welt, Tübingen 1979.
Ebeling G., Luther. Einführung in sein Denken, Tübingen 1964.
Jan Paweł II, Encyklika Redemptor Hominis, Wydawnictwo Znak, Kraków 2005.
Möhler J. A., Symbolik, Mainz 1838.
Neues Lexikon der katholischen Dogmatik, Herausgegeben von Wolfgang Beinert und Stubenrauch B., Verlag Herder GmbH, Freiburg im Breisgau 2012.
Otto S., Gottes Ebenbild in Geschichtlichkeit. Überlegungen zur dogmatischen Anthropologie, München, Padeborn, Wien, Verlag Ferdinand Schöningh 1964.
Pascal B., Myśli, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1989.
Pius XII, Encyklika Haurietis Aquas o Kulcie Serca Jezusowego, Rzym, 15 maja 1955.
Pius XII, Encyklika Mystici Corporis, Rzym, 29 czerwiec 1943.
Wenzel K., Sakramentales Selbst. Der Mensch als Zeichen des Heils, Verlag Herder Freiburg im Breisgau 2003.
Wolff H. W., Anthropologie des Alten Testaments, München 1994.